Przemysł mięsny próbuje kneblować prawdę (część 1)

W ostatnich latach na całym świecie mnożą się przypadki, gdy branża hodowlana próbuje uciszyć osoby aktywistyczne ujawniające okrucieństwo wobec zwierząt pozaludzkich. Zarówno okrucieństwo legalne, popierane przez społeczeństwo, jak i okrucieństwo wykraczające poza „regulacje dobrostanowe”.

Aktywiści i aktywistki publikują wstrząsające nagrania z ferm i rzeźni, pokazują sceny które w normalnych warunkach nigdy nie ujrzałyby światła dziennego. Materiały te często (wciąż jednak zbyt rzadko) wywołują oburzenie opinii publicznej i nacisk na poprawę warunków hodowli lub większą kontrolę hodowli i rzeźni. Jednak reakcją potężnego przemysłu hodowlanego (który słusznie Sylwia Spurek w publikacji „Smród, krew i łzy” nazwała Big Meat i Big Milk, czyli White Lies) bywa mobilizacja wpływów politycznych, aby prawnie zablokować ujawnianie prawdy. W efekcie powstają tzw. ustawy „ag-gag” (od agricultural gag) – przepisy kryminalizujące dokumentowanie i ujawnianie tego, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami ferm hodowlanych i rzeźni.

„Ag-gag” czyni przestępcami osoby, którzy próbują pokazać prawdę o przemysłowej hodowli zwierząt – zakazuje m.in. filmowania czy fotografowania bez zgody właściciela, zdobywania pracy na fermie w celu udokumentowania nadużyć, a nawet udostępniania dowodów okrucieństwa. Zwolennicy takich przepisów twierdzą, że chodzi o ochronę prywatności, bezpieczeństwa zwierząt czy własności rolników (zazwyczaj używane jest określenie „rolnicy”, a nie „hodowcy” – znamienne). Krytycy nie mają jednak wątpliwości: prawdziwym celem jest ukrycie niewygodnej prawdy o warunkach w przemysłowych fermach i uciszenie sygnalistów, dziennikarzy oraz obrońców zwierząt. Powstaje zatem pytanie: skoro pokazanie prawdy staje się przestępstwem, to co tak szokującego kryje się na tych fermach, że trzeba to prawnie ukrywać?

fot. human.cruelties

USA – kolebka ag-gag

Kolebką ustaw typu ag-gag są Stany Zjednoczone. Ich historia sięga lat 90. XX wieku. Pierwsze prawo tego rodzaju uchwalono w 1990 r. w Kansas, po incydentach ujawniania przemocy wobec zwierząt na fermach. Prawdziwa fala nadeszła jednak dwie dekady później. W 2011 r. śledztwo dziennikarskie ujawniło skandaliczne znęcanie się nad prosiętami w zakładzie firmy Hormel w Iowa, co odbiło się wówczas szerokim echem. W odpowiedzi stan Iowa, którego głównym źródłem dochodu z hodowli są właśnie świnie, w ekspresowym tempie przeforsował w 2012 r. pierwszą ze swoich ustaw ag-gag, by uniemożliwić podobne śledztwa w przyszłości. Szybko kolejne stany (Idaho, Utah, Missouri czy Karolina Północna), pod naciskiem lobby przemysłu mięsnego, poszły w ślady Iowa. W Idaho np. uchwalono w 2014 r. „Ustawę o bezpieczeństwie rolnictwa”, przewidującą grzywny i więzienie dla osób potajemnie filmujących nadużycia na fermach – bezpośrednio po tym, jak organizacja Mercy for Animals opublikowała wideo dokumentujące okrutne traktowania krów na tamtejszej fermie mlecznej. Podobnie w Utah obowiązywało w latach 2012–2017 prawo penalizujące samo wejście na teren fermy i filmowanie bez zgody właściciela.

fot. Jo-Anne McArthur / We Animals

Branża hodowlana nie ukrywała, że stoi za tymi przepisami. W Karolinie Północnej ustawa z 2015 r. (tzw. Property Protection Act) została wręcz napisana w oparciu o modelowy projekt autorstwa wpływowej grupy lobbingowej ALEC (American Legislative Exchange Council), cynicznie nazwany „Animal and Ecological Terrorism Act”. Projekt ten traktował działania pokojowych obrońców zwierząt jak “terroryzm” wymierzony w biznes rolny (a właściwie hodowlany), co pokazuje nastawienie przemysłu do aktywistów. Celem takich zapisów była “ochrona wielkich ferm przed kompromitacją” – jak ujął to jeden z komentatorów – poprzez odstraszanie informatorów, działaczy i dziennikarzy śledczych groźbą surowych kar. W praktyce ustawy ag-gag tworzyły „bezpieczną przystań” dla okrucieństwa, karząc nie sprawców znęcania się nad zwierzętami, ale tych, którzy to znęcanie dokumentują i nagłaśniają.

fot. Wes Burdett / We Animals

Paradoksalnie, wiele z tych amerykańskich przepisów zderzyło się z konstytucją i sądami. Aktywiści i organizacje prozwierzęce nie ustąpili – wnieśli pozwy, argumentując, że ag-gag łamie Pierwszą Poprawkę gwarantującą wolność słowa i publikacji. Sędziowie często przyznawali im rację. Już w 2015 r. federalny sąd w Idaho uznał tamtejszą ustawę ag-gag za niekonstytucyjną jako naruszającą wolność słowa. W 2017 r. obalono prawo w Utah z podobnych względów. Iowa, mimo kilkakrotnych nowelizacji usiłujących obejść wyroki, doznała porażek – kolejne wersje jej ustawy były blokowane w 2019 i 2022 r. przez sądy federalne. Stan Kansas, pionier ag-gag, również stracił swój „knebel” – w 2019 r. uznano, że narusza on chronioną konstytucyjnie wolność wypowiedzi. Karolina Północna doświadczyła batalii prawnej aż do szczebla Sądu Najwyższego USA. W 2020 r. sędzia federalny unieważnił kluczowe fragmenty tamtejszej ustawy, pisząc jasno: „stan nie może tworzyć prawa wymierzonego w chronione prawo [aktywistów] do zabierania głosu”. W 2023 r. sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok korzystny dla działaczy, a Sąd Najwyższy odmówił władzom rozpatrzenia sprawy, co praktycznie zakończyło spór. Mimo tych niepowodzeń, wielomiliardowy przemysł hodowlany nie składa broni – jeszcze w 2024 r. stan Kentucky uchwalił nowe prawo typu ag-gag zakazujące m.in. fotografowania z dronów ferm przemysłowych jako „infrastruktury krytycznej”. To pokazuje, że bitwa w USA między przemysłem a obrońcami zwierząt wciąż trwa – jednak dotąd to konstytucja i wolność słowa często brały górę nad próbami kneblowania osób dokumentujących okrucieństwo wobec zwierząt pozaludzkich

fot. Wes Burdett / We Animals

W drugiej części tekstu zajmiemy się Kanadą i Australią. Zastanowimy się także dlaczego przemysł hodowlany tak bardzo boi się prawdy.